Windows to jest chyba jakaś pomyłka tylko ludzie w Microsofcie są zbyt uparci, żeby się do tego przyznać i tak już to ciągną przez ćwierć wieku zamiast porzucić ten projekt…
Trzeciego dysku raczej wolałbym nie mieć, więc ostatecznie zaplanowałem co następuje:
Kod: Zaznacz cały
┌───────────┬──────────────────┬─────┐
Dysk 1: │ Linux A1 │ Windows D1 │ ESP │
└───────────┴──────────────────┴─────┘
┌───────────┬────────────┬───────────┐
Dysk 2: │ Linux A2 │ Windows D2 │ Windows C │
└───────────┴────────────┴───────────┘
Windows C to by był dysk C, a D1 i D2 razem jako spanned byłyby dyskiem D.
Ale, o żesz w mordę… ile to roboty, żeby to zadziałało. Windowsa instalowałem co najmniej pięć razy. Sama pierwsza instalacja zajęła mi więcej czasu niż kompilacja całego Gentoo.
Z jakichś powodów installer uznał, że drugi dysk jest „offline” i nie można na nim zainstalować systemu. Gdy to jakoś obszedłem to zaczęły się kłopoty z Windowsem twierdzącym, że na dyskach nie ma wystarczająco miejsca, żeby skonwertować je na dyski dynamiczne. Oczywiście na obu było wolne ponad 100 GB.
Ostatecznie, gdy już oba dyski były dynamiczne, Windows zaczął twierdzić, że na jednym z nich jest za mało miejsca, aby stworzyć nowy wolumen. Chyba nie muszę dodawać, że wolnych było 130 GB. Ostatecznie co pomogło to skonwertować dysk z powrotem na prosty, dodać zwykłą partycję, ponownie zamienić na dynamiczny i usunąć tę partycję.
No to sukces! W końcu mam C: na system i ponad 250 GB na D: na wszelkie inne dane. Tylko teraz pojawia się następny problem.
Microsoft twierdzi, że Windows 10 wymaga co najmniej 20 GB. Cóż, teoretycznie jest to prawda, bo po zainstalowaniu zajmuje 30 GB. Nie byłoby to problemem samym w sobie, gdybym mógł zainstalować Windowsa na dysku spanned, ale że nie mogę, to zaplanowałem mały dysk C: i reszta na D:. Problem w tym, że mając informację o minimum 20 GB, C: ustawiłem na 30 GB…
Co też nie byłoby może takim wielkim problemem, gdyby przez te 25 lat Microsoft ogarnął sprawę i stworzył jakiś sensowny system, gdzie katalogi domowe, katalogi tymczasowe (tj. TEMP) i wszelkie inne ProgramData można by łatwo przenieść na inny dysk. Niestety jest to praktycznie niemożliwe.
Katalogi Documents, Downloads itp. można co prawda jeden po drugim ręcznie przenieść, a AppData w katalogu użytkownika można przenieść za pomocą „mklink /D”, ale nawet to pozostawia ProgramData oraz jakiś tuzin różnych Temp w zakamarkach katalogu Windows.
Po różnych zmianach, usunięciu pliku swap oraz wyłączeniu hibernacji mam teraz 6 GB wolne na C: i zastanawiam się, czy warto kontynuować w takim stanie, czy może jednak przeinstalować system z 50 GB dyskiem C:.