takich informatykow to tylko na slupach powieszachitman1986 pisze: No chyba, że chcesz być informatykiem w szkole, to tak raczej matmy nie musisz znać, wystarcząpodstawy worda i excela, tudzież PowerPoint'a
Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
Moderatorzy: Moderatorzy, Administratorzy
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
Pozdrawiam
Bing
Bing
- benetnash
- Moderator w st. spocz.
- Posty: 1467
- Rejestracja: 2004-12-17, 20:09
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
książki Smullyan'a są po prostu **przegięte**BTW
Cytat:
I think a good way to find out if you have what it takes is to pick up a copy of Raymond Smullyan's book What Is The Name Of This Book?. Smullyan's playful logical conundrums are very much in the hacker spirit. Being able to solve them is a good sign; enjoying solving them is an even better one.
Świetna książka tak mnie wciągnęła ze przez 5 dni przerobiłem wszystkie zadania. Naprawde polecam osobom które chcą sprawdzić czy logicznie myślą cwaniak
Pozdrawiam
a co do znajomości matematyki to jako że chciałbym jako specjalizacje wziąć cos w deseń "inżynieria oprogramowania" czy "systemy operacyjne" to tam znajomość matematyki (a raczej kombinatoryki) jest niezbędna - fakt faktem, że "hacker" nie musi matmy znać ale kernel topcoder piszący jakiegoś dispatchera powinien...
[url=http://www.icpnet.pl/~benetnash/benetnash.asc]GnuPG[/url]
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
co masz na mysli mowiac przegięte ?
Obecnie uzywam: Slackware, Debian, OpenBSD
Wyznawca Unixa i fanatyk Cisco ;]
Wyznawca Unixa i fanatyk Cisco ;]
- benetnash
- Moderator w st. spocz.
- Posty: 1467
- Rejestracja: 2004-12-17, 20:09
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
strasznie fajne i pomysłowe - nie można się od nich oderwać
[url=http://www.icpnet.pl/~benetnash/benetnash.asc]GnuPG[/url]
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
ojj tu sie zgodze w 100% jak przed snem sie zabiore za nie, to sie dziwie o kurde juz 2:30
Obecnie uzywam: Slackware, Debian, OpenBSD
Wyznawca Unixa i fanatyk Cisco ;]
Wyznawca Unixa i fanatyk Cisco ;]
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
Właśnie przebrnąłem przez cały topic i primo to m00n napisz co tam i jak tam !
A co do wątku na tema maturki przewijającego w tym topicu, to kurka, przecież będąc na studiach sięgasz po 'kaganek oświaty' tzwany. Nie można być oświeconym bez znajomości podstaw matmy . Bo Cię 1. Pani w sklepie orżnie, 2. US zbałamuci 3. może w końcu jak w towarzystwie się przyznasz (z dumą humanistyczną ), że nie umiesz 'tych równań kwadratowych' to ktoś ci w twarz wybuchnie śmiechem...
Ja patrze na to przez pryzmat studiów biologicznych. Bycie nazwanym 'biologiem' mówi równie niewiele jak nazwanie kogoś 'informatykiem'.
Doradzałbym branie pod uwagę uczelni prywatnych (wiem, że na górczewskiej w wawie, jest jakaś nie zła, ona jest w sąsiedztwie PANowskiego instytutu|), a studia to naprawde minimum. Nie powinieneś myśleć o nich tylko z perspektywy przymusu. Trza mieć jakieś papirzysko co by mówiło, że się starałeś i jednak coś tam wiesz (a całą resztę możesz zaprezentować).
Może rozwiązniem dla Ciebie, było by pracowanie i studiowanie zaoczne (czy wieczorowe)? Nie wiem niestety jak się przedstawia sytuacja 'zaocznych informatyków'...
A do maturki jeszzce małe ale: zadania są (co najmniej za moich czasów były) totalnie nie życiowe. Robiłem sobie kiedyś dla 'rozrywki' zadania próbne na SAT (to chyba odpowiednik naszej nieszczęsnej maturki) i tam są ciekawe zadania: np. John kupił samochód w kredycie 23,5 % ile będzie musiał zapłacić za samochód + odsetki. Takie rzeczy sie przydają w życiu.
Pozdrawiam i sukcesów !
A co do wątku na tema maturki przewijającego w tym topicu, to kurka, przecież będąc na studiach sięgasz po 'kaganek oświaty' tzwany. Nie można być oświeconym bez znajomości podstaw matmy . Bo Cię 1. Pani w sklepie orżnie, 2. US zbałamuci 3. może w końcu jak w towarzystwie się przyznasz (z dumą humanistyczną ), że nie umiesz 'tych równań kwadratowych' to ktoś ci w twarz wybuchnie śmiechem...
Ja patrze na to przez pryzmat studiów biologicznych. Bycie nazwanym 'biologiem' mówi równie niewiele jak nazwanie kogoś 'informatykiem'.
Doradzałbym branie pod uwagę uczelni prywatnych (wiem, że na górczewskiej w wawie, jest jakaś nie zła, ona jest w sąsiedztwie PANowskiego instytutu|), a studia to naprawde minimum. Nie powinieneś myśleć o nich tylko z perspektywy przymusu. Trza mieć jakieś papirzysko co by mówiło, że się starałeś i jednak coś tam wiesz (a całą resztę możesz zaprezentować).
Może rozwiązniem dla Ciebie, było by pracowanie i studiowanie zaoczne (czy wieczorowe)? Nie wiem niestety jak się przedstawia sytuacja 'zaocznych informatyków'...
A do maturki jeszzce małe ale: zadania są (co najmniej za moich czasów były) totalnie nie życiowe. Robiłem sobie kiedyś dla 'rozrywki' zadania próbne na SAT (to chyba odpowiednik naszej nieszczęsnej maturki) i tam są ciekawe zadania: np. John kupił samochód w kredycie 23,5 % ile będzie musiał zapłacić za samochód + odsetki. Takie rzeczy sie przydają w życiu.
Pozdrawiam i sukcesów !
Pentium 266 MMX ;) , 32MB ram :| , 2MB video ;( , Slack 10.2 :D
[url=http://www.wielkipor.prv.pl][img]http://img110.imageshack.us/img110/1529/a1qz.gif[/img][/url]
..::[url=http://isotoniik.cc]Isotoniik.cc[/url]::..trance your mind...
[url=http://www.wielkipor.prv.pl][img]http://img110.imageshack.us/img110/1529/a1qz.gif[/img][/url]
..::[url=http://isotoniik.cc]Isotoniik.cc[/url]::..trance your mind...
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
A się i ja dołączę do dyskusji
Jeszcze jakiś czas temu pragnąłem być informatykiem (około 1,5 czy 2 lata temu). Z góry zakładając że na polibudę czy uniwerek się nie dostanę, wybrałem prywatną uczelnię. Poszedłem tam, i co się okazało ? Programowanie w turbo pascalu, word, excel, MATMA, RACHUNEK PRAWDOPODOBIEŃSTWA + masa przedmiotów ekonomicznych (bo to była informatyka i ekonometria). Mając sporą urazę do matematyki z liceum (miałem fatalną matematyczkę u której ciężko było pojąć nawet równania kwadratowe) bolałem na matmie. Niby coś tam rozumiałem, ale jakoś kółko i krzyżyk i granie w węża było bardziej pasjonujące. W połowie drugiego semestru dałem sobie spokój. Informatyka na takim poziome ? Do tego znienawidzona matma ?
Coś jednak ambicje się we mnie odezwały, a że kończyłem profil biologiczno-chemiczny to warto było to jakoś wykorzystać. Dałem sobie spokój z informatyką, poszedłem na Wrocławską Akademię Rolniczą, na kierunek Inżynieria Środowiska. Zgadnijcie z czego miałem pierwsze zajęcia ? Z MATEMATYKI. Nie to że nie wiedziałem o tym że ona się pojawi. Szedłem na te studia z pełną świadomością tego że będzie tam fizyka i matma.
Krótka przerwa na opisanie mojej wiedzy fizycznej przed pójściem na te studia. W liceum niedość że miałem fizykę z najgorszymi nauczycielami, do tego często ich nam zmieniali. Najpierw miałem lekcje z kolesiem który robił z fizyki religię, lekcje wychowawcze, a fizyki było niewiele. Potem zmienili nam go na babę która jak NIKT potrafiła zrazić człowieka do fizyki. Skończyło się na tym że na świadectwie maturalnym mam wpisane 2 z fizyki.
Wracając do tematu. Wiedząc że będę musiał przebrnąć przez matmę i fizykę wziąłem się do roboty. Za fizykę szczególnie, bo to największy wykos na pierwszym semestrze (nie wykłady tylko laborki - przez laborki z mojej 35-osobowej grupy poleciało 17 osób). Udało się przebrnąć przez matmę, przez rzeźnię laborek oraz przez nudę wykładów z fizyki (100% fizyka licealna tyle że skondensowana). Ba, z nogi matematycznej stałem się człowiekiem który potrafi liczyć całki, nie straszne mu różniczki. Wiec jednak się da !. Matmę mam nadal, tylko inaczej się nazywa (Statystyka). A fizykę będę miał do końca studiów - teraz mam technikę cieplną czyli termodynamikę fenomenologiczną, do tego mam mechanikę płynów fizykę i chemię gleb, na 2gim roku wchodzi mechanika gruntów i parę innych "michałków", na 3cim roku będę miał (nie)przyjemność spotkać się ze słynnym Wackiem i jego mechaniką budowli (ponoć najtrudniejszy przedmiot na całych studiach). Wydawało mi się kiedyś że jestem umysłem humanistycznym - a teraz ciepam całki, liczę przemiany termodynamiczne maści wszelakiej (od prostych - izotermicznych - do skomplikowanych adiabatycznych i politropowych) oraz obliczam parcie hydrostatyczne na powierzchnie maści różnej, niedługo będę liczył przepływy w rurach. Powiem więcej - za****ście podoba mi się mój kierunek i nie zamieniłbym go na żadnen inny. A kiedyś tak bardzo nienawidziłem matematyki i fizyki... PODSUMOWUJĄC. Zgadzam się z którymś z przedmówców w kwestii podziału na umysły ścisłe i humanistyczne - i przytoczę słowa mojego współlokatora: "to czy jesteś umysłem ścisłym czy humanistycznym zależy tylko od twojego podejścia i od tego co sobie wmówisz. jeśli wmówisz sobie że jesteś humanistą i nie rozumiesz matmy, to tak będzie". Jeszcze jeden mały cytacik (bez obrażania żeńskiej częśći naszego forum): "Matematyka jest jak kobieta, nie trzeba jej rozumieć, trzeba umieć ją wykorzystać".
A propos tego iż matematyka jest królową nauk. Może i jest, ale tak naprawde jest tylko narzędziem w rękach fizyki, służącym do zrozumienia pewnych zjawisk, oraz do ich matematycznego opisu.
Teraz parę słów na temat matury. Należę do szczęśliwców którzy zdawali starą maturę. Ale z perspektywy czasu uważam że jeśli ktoś narzeka na matmę na maturze - cóż. Jej poziom powinien być dostosowany pod "humanistów" (w końcu po to są matury rozszerzone). Jeśli ktoś poszedł do liceum, to jego zasranym obowiązkiem jest wyniesienie z niego wiedzy która udowodni iż jest tego papierka zwanego świadectwem maturalnym, za przeproszeniem, warty. I zaśmieję się w twarz każdemu humaniście który swoją nieumiejętność rozwiązania równania kwadratowego będzie tłumaczył tym ze jest... humanistą. Przepraszam, ale to co ja miałem z matmy w liceum a to co miałem na pierwszym semestrze studiów to jest ogromna różnica. W liceum nikt nie każe nikomu liczyć całek. Po wyjściu z liceum mało kto wie co to jest liczba e, a już tym bardziej nie ma pojęcia o funkcji e^x, o jej własnościach już nie wspomnę. Mało który licealista ma pojęcie o liczbach zespolonych, większość coprawda słyszała o macierzach, ale prawie żaden nie wie jak to wygląda w praktyce... Więc nie mówcie że matma w liceum jest trudna !
Co do matmy w informatyce - przytocze słowa mojej znajomej pani doktor: "bez matmy nie napiszesz żadnego dobrego programu". I taka jest prawda. A a propos wypowiedzi któregoś z przedmówców co do praktycznego zastosowania matmy w konstruowaniu sieci. Jako przyszły inżynier muszę umieć policzyć jaką pompę muszę zamonotować by dostarczyć do danego budynku odpowiednią wysokość słupa cieczy by wodę mieli wszyscy mieszkańcy. Widać analogię do liczenia przepustowości i doboru odpowiedniego kabla ? I tu matma, i tu matma... Może przy zakładaniu sieci domowej raczej się nie przyda, ale przy projektowaniu sieci dla jakiegoś wielkiego przedsiębiorstwa - przyda się policzyć te kable by - w razie możliwości ograniczyć koszta...
Matma jest, była i będzie - i tak łatwo jej nie da się uniknąć.
Coś jeszcze miałem pisać... Aha... Czy nie denerwuje Was (mówię do aktualnych studentów uczelni technicznych, kandydatów do tytułu inż. tudzież mgr inż.) istnienie konieczności uczenia się przedmiotów humanistycznych ? Bo jak narazie, to najbardziej beznadziejnym przedmiotem z jakim sie na moim kierunku spotkałem jest filozofia... no sorry, ale mnie bardziej interesuje to jakiej wysokości i o jakim pochyleniu muszę zaprojektować wał przeciwpowodziowy, a nie to co, za przeproszeniem, pieprzył Platon. I nasuwa się jeszcze jedno pytanie - DLACZEGO my musimy się takich bzdur uczyć, a humaniści nie mają ścisłych przedmiotów jako "uzupełnienie" wiedzy ? Bo co ? Bo my się tego nauczymy jak będziemy musieć, a oni to co ? Mają taryfę ulgową bo wiadomo że sobie z tym nie poradzą ? Im jest matma tak samo potrzebna jak mi filozofia. Tyle że oni matmy się uczyć nie muszą, a ja filozofii tak. (Z moich rozważań wykluczam logikę - to jest matma, ale nie na każdym humanistycznym kierunku ją mają).
Mam nadzieję że nie posneliście
Pozdrawiam
Jeszcze jakiś czas temu pragnąłem być informatykiem (około 1,5 czy 2 lata temu). Z góry zakładając że na polibudę czy uniwerek się nie dostanę, wybrałem prywatną uczelnię. Poszedłem tam, i co się okazało ? Programowanie w turbo pascalu, word, excel, MATMA, RACHUNEK PRAWDOPODOBIEŃSTWA + masa przedmiotów ekonomicznych (bo to była informatyka i ekonometria). Mając sporą urazę do matematyki z liceum (miałem fatalną matematyczkę u której ciężko było pojąć nawet równania kwadratowe) bolałem na matmie. Niby coś tam rozumiałem, ale jakoś kółko i krzyżyk i granie w węża było bardziej pasjonujące. W połowie drugiego semestru dałem sobie spokój. Informatyka na takim poziome ? Do tego znienawidzona matma ?
Coś jednak ambicje się we mnie odezwały, a że kończyłem profil biologiczno-chemiczny to warto było to jakoś wykorzystać. Dałem sobie spokój z informatyką, poszedłem na Wrocławską Akademię Rolniczą, na kierunek Inżynieria Środowiska. Zgadnijcie z czego miałem pierwsze zajęcia ? Z MATEMATYKI. Nie to że nie wiedziałem o tym że ona się pojawi. Szedłem na te studia z pełną świadomością tego że będzie tam fizyka i matma.
Krótka przerwa na opisanie mojej wiedzy fizycznej przed pójściem na te studia. W liceum niedość że miałem fizykę z najgorszymi nauczycielami, do tego często ich nam zmieniali. Najpierw miałem lekcje z kolesiem który robił z fizyki religię, lekcje wychowawcze, a fizyki było niewiele. Potem zmienili nam go na babę która jak NIKT potrafiła zrazić człowieka do fizyki. Skończyło się na tym że na świadectwie maturalnym mam wpisane 2 z fizyki.
Wracając do tematu. Wiedząc że będę musiał przebrnąć przez matmę i fizykę wziąłem się do roboty. Za fizykę szczególnie, bo to największy wykos na pierwszym semestrze (nie wykłady tylko laborki - przez laborki z mojej 35-osobowej grupy poleciało 17 osób). Udało się przebrnąć przez matmę, przez rzeźnię laborek oraz przez nudę wykładów z fizyki (100% fizyka licealna tyle że skondensowana). Ba, z nogi matematycznej stałem się człowiekiem który potrafi liczyć całki, nie straszne mu różniczki. Wiec jednak się da !. Matmę mam nadal, tylko inaczej się nazywa (Statystyka). A fizykę będę miał do końca studiów - teraz mam technikę cieplną czyli termodynamikę fenomenologiczną, do tego mam mechanikę płynów fizykę i chemię gleb, na 2gim roku wchodzi mechanika gruntów i parę innych "michałków", na 3cim roku będę miał (nie)przyjemność spotkać się ze słynnym Wackiem i jego mechaniką budowli (ponoć najtrudniejszy przedmiot na całych studiach). Wydawało mi się kiedyś że jestem umysłem humanistycznym - a teraz ciepam całki, liczę przemiany termodynamiczne maści wszelakiej (od prostych - izotermicznych - do skomplikowanych adiabatycznych i politropowych) oraz obliczam parcie hydrostatyczne na powierzchnie maści różnej, niedługo będę liczył przepływy w rurach. Powiem więcej - za****ście podoba mi się mój kierunek i nie zamieniłbym go na żadnen inny. A kiedyś tak bardzo nienawidziłem matematyki i fizyki... PODSUMOWUJĄC. Zgadzam się z którymś z przedmówców w kwestii podziału na umysły ścisłe i humanistyczne - i przytoczę słowa mojego współlokatora: "to czy jesteś umysłem ścisłym czy humanistycznym zależy tylko od twojego podejścia i od tego co sobie wmówisz. jeśli wmówisz sobie że jesteś humanistą i nie rozumiesz matmy, to tak będzie". Jeszcze jeden mały cytacik (bez obrażania żeńskiej częśći naszego forum): "Matematyka jest jak kobieta, nie trzeba jej rozumieć, trzeba umieć ją wykorzystać".
A propos tego iż matematyka jest królową nauk. Może i jest, ale tak naprawde jest tylko narzędziem w rękach fizyki, służącym do zrozumienia pewnych zjawisk, oraz do ich matematycznego opisu.
Teraz parę słów na temat matury. Należę do szczęśliwców którzy zdawali starą maturę. Ale z perspektywy czasu uważam że jeśli ktoś narzeka na matmę na maturze - cóż. Jej poziom powinien być dostosowany pod "humanistów" (w końcu po to są matury rozszerzone). Jeśli ktoś poszedł do liceum, to jego zasranym obowiązkiem jest wyniesienie z niego wiedzy która udowodni iż jest tego papierka zwanego świadectwem maturalnym, za przeproszeniem, warty. I zaśmieję się w twarz każdemu humaniście który swoją nieumiejętność rozwiązania równania kwadratowego będzie tłumaczył tym ze jest... humanistą. Przepraszam, ale to co ja miałem z matmy w liceum a to co miałem na pierwszym semestrze studiów to jest ogromna różnica. W liceum nikt nie każe nikomu liczyć całek. Po wyjściu z liceum mało kto wie co to jest liczba e, a już tym bardziej nie ma pojęcia o funkcji e^x, o jej własnościach już nie wspomnę. Mało który licealista ma pojęcie o liczbach zespolonych, większość coprawda słyszała o macierzach, ale prawie żaden nie wie jak to wygląda w praktyce... Więc nie mówcie że matma w liceum jest trudna !
Co do matmy w informatyce - przytocze słowa mojej znajomej pani doktor: "bez matmy nie napiszesz żadnego dobrego programu". I taka jest prawda. A a propos wypowiedzi któregoś z przedmówców co do praktycznego zastosowania matmy w konstruowaniu sieci. Jako przyszły inżynier muszę umieć policzyć jaką pompę muszę zamonotować by dostarczyć do danego budynku odpowiednią wysokość słupa cieczy by wodę mieli wszyscy mieszkańcy. Widać analogię do liczenia przepustowości i doboru odpowiedniego kabla ? I tu matma, i tu matma... Może przy zakładaniu sieci domowej raczej się nie przyda, ale przy projektowaniu sieci dla jakiegoś wielkiego przedsiębiorstwa - przyda się policzyć te kable by - w razie możliwości ograniczyć koszta...
Matma jest, była i będzie - i tak łatwo jej nie da się uniknąć.
Coś jeszcze miałem pisać... Aha... Czy nie denerwuje Was (mówię do aktualnych studentów uczelni technicznych, kandydatów do tytułu inż. tudzież mgr inż.) istnienie konieczności uczenia się przedmiotów humanistycznych ? Bo jak narazie, to najbardziej beznadziejnym przedmiotem z jakim sie na moim kierunku spotkałem jest filozofia... no sorry, ale mnie bardziej interesuje to jakiej wysokości i o jakim pochyleniu muszę zaprojektować wał przeciwpowodziowy, a nie to co, za przeproszeniem, pieprzył Platon. I nasuwa się jeszcze jedno pytanie - DLACZEGO my musimy się takich bzdur uczyć, a humaniści nie mają ścisłych przedmiotów jako "uzupełnienie" wiedzy ? Bo co ? Bo my się tego nauczymy jak będziemy musieć, a oni to co ? Mają taryfę ulgową bo wiadomo że sobie z tym nie poradzą ? Im jest matma tak samo potrzebna jak mi filozofia. Tyle że oni matmy się uczyć nie muszą, a ja filozofii tak. (Z moich rozważań wykluczam logikę - to jest matma, ale nie na każdym humanistycznym kierunku ją mają).
Mam nadzieję że nie posneliście
Pozdrawiam
[url=http://userbarmaker.com/][img]http://img214.imageshack.us/img214/5814/631160779259si7.png[/img][/url]
[url=http://operapl.net/nie]Daj się zOperować ;)[/url]
JID: [color=green]dziki//uaznia.net[/color]
[url=http://www.last.fm/user/hexdevil/?chartstyle=minimalLightRecent5][img]http://imagegen.last.fm/minimalLightRecent5/recenttracks/hexdevil.gif[/img][/url]
[url=http://operapl.net/nie]Daj się zOperować ;)[/url]
JID: [color=green]dziki//uaznia.net[/color]
[url=http://www.last.fm/user/hexdevil/?chartstyle=minimalLightRecent5][img]http://imagegen.last.fm/minimalLightRecent5/recenttracks/hexdevil.gif[/img][/url]
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
W każdej nauce jest tyle prawdy, ile jest w niej matematyki.antaeus pisze:A propos tego iż matematyka jest królową nauk. Może i jest, ale tak naprawde jest tylko narzędziem w rękach fizyki, służącym do zrozumienia pewnych zjawisk, oraz do ich matematycznego opisu.
* Autor: Immanuel Kant
Toteż my, "matematycy" nie powinniśmy odwalać prezentacji z polskiego.antaeus pisze:Jej poziom powinien być dostosowany pod "humanistów"
To się pewnie przydaje jak chcesz zaszpanować, że umiesz coś po łacinieantaeus pisze:, a nie to co, za przeproszeniem, pieprzył Platon.
[size=75]Dzisiaj życie to nie sen
Jednak trzeba bawić się
No bo co innego pozostaje
W takim chorym kraju ... [/size]
Jednak trzeba bawić się
No bo co innego pozostaje
W takim chorym kraju ... [/size]
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
To w takim razie ile prawdy jest w przedmiotach humanistycznych ?W każdej nauce jest tyle prawdy, ile jest w niej matematyki.
[url=http://userbarmaker.com/][img]http://img214.imageshack.us/img214/5814/631160779259si7.png[/img][/url]
[url=http://operapl.net/nie]Daj się zOperować ;)[/url]
JID: [color=green]dziki//uaznia.net[/color]
[url=http://www.last.fm/user/hexdevil/?chartstyle=minimalLightRecent5][img]http://imagegen.last.fm/minimalLightRecent5/recenttracks/hexdevil.gif[/img][/url]
[url=http://operapl.net/nie]Daj się zOperować ;)[/url]
JID: [color=green]dziki//uaznia.net[/color]
[url=http://www.last.fm/user/hexdevil/?chartstyle=minimalLightRecent5][img]http://imagegen.last.fm/minimalLightRecent5/recenttracks/hexdevil.gif[/img][/url]
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
Mylisz się.antaeus pisze:W liceum nikt nie każe nikomu liczyć całek.
Mylisz się.antaeus pisze:a już tym bardziej nie ma pojęcia o funkcji e^x
A ile jest w nich matematyki?antaeus pisze:To w takim razie ile prawdy jest w przedmiotach humanistycznych ?
W liceum niedość że miałem fizykę z najgorszymi nauczycielami
A to samemu się uczyć nie można? Jak się leniuchuje, to się później za to płaci. Osobiście też mam zrąbana fizyczkę, ale staram się uczyć fizyki sam.Mając sporą urazę do matematyki z liceum (miałem fatalną matematyczkę (...)
Programowanie w turbo pascalu, word, excel
1) Nie stawia się spacji przed znakiem zapytania, ani innymi znakami interpunkcyjnymiW połowie drugiego semestru dałem sobie spokój. Informatyka na takim poziome ?
2) To znaczy jakim poziomie? Pierwszej klasy liceum?
Linux registered user #325402
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
Ok, mylę się, mój współlokator miał takie rzeczy, ale on był na profilu matematyczno-fizycznym. Żaden inny profil takich rzeczy nie miał.
Uczyć się samemu ? A czemu nie, szkoda że wtedy mi się straszliwie nie chciało.
A propos poziomu - _niewiele_ wykraczał on poza materiał z liceum. No może teoria była w dość dużej dawce.
Uczyć się samemu ? A czemu nie, szkoda że wtedy mi się straszliwie nie chciało.
A propos poziomu - _niewiele_ wykraczał on poza materiał z liceum. No może teoria była w dość dużej dawce.
[url=http://userbarmaker.com/][img]http://img214.imageshack.us/img214/5814/631160779259si7.png[/img][/url]
[url=http://operapl.net/nie]Daj się zOperować ;)[/url]
JID: [color=green]dziki//uaznia.net[/color]
[url=http://www.last.fm/user/hexdevil/?chartstyle=minimalLightRecent5][img]http://imagegen.last.fm/minimalLightRecent5/recenttracks/hexdevil.gif[/img][/url]
[url=http://operapl.net/nie]Daj się zOperować ;)[/url]
JID: [color=green]dziki//uaznia.net[/color]
[url=http://www.last.fm/user/hexdevil/?chartstyle=minimalLightRecent5][img]http://imagegen.last.fm/minimalLightRecent5/recenttracks/hexdevil.gif[/img][/url]
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
Tu się zgodzę - pochodne są tylko w zakresie rozszerzonym matmy, a całek w zasadzie w programie nie ma, ale są na szczęście jeszcze licea, w których się ich nie wyrzuca z klas matematycznych.antaeus pisze:Ok, mylę się, mój współlokator miał takie rzeczy, ale on był na profilu matematyczno-fizycznym. Żaden inny profil takich rzeczy nie miał.
Linux registered user #325402
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
Rzeczywiście - nie ma to jak życiowe zadania: "Małgosia bignie przez las i ogląda sobie kwiatki i zwierzątka. W pewnym momencie znalazła czterolistną koniczynkę. Powiedz ile osi symetrii ma ta figura." (podomierz autentyk)swiezy pisze:John kupił samochód w kredycie 23,5 % ile będzie musiał zapłacić za samochód + odsetki. Takie rzeczy sie przydają w życiu.
Hmmm... Nie byłbym tego taki pewny. Chodziłem do Staszica (tj. LO, które zajmuje praktycznie corocznie 1. miejsce w W-wie i poziom matematyki jest tam raczj wysoki) do Mateksu (taki super-hiper profil z super-hiper rozszerzoną matematyką) i całki to były tylko kilka razy na kółku dla zainteresowanych oraz na ze 2 lekcjach już pod sam koniec, gdy cały program został przerobiony. Już niestety, dzięki temu, że zamiast 4 lata liceum trwa 2,5, nie ma czasu na takie rzeczy.tadziu pisze:ale są na szczęście jeszcze licea, w których się ich nie wyrzuca z klas matematycznych.
Zastrzegam sobie prawo nieanalizowania postów pisanych niepoprawną polszczyzną.
Post generated automatically by A.I. system code name ‘mina86’ in response to the previous one.
Post generated automatically by A.I. system code name ‘mina86’ in response to the previous one.
-
- Moderator
- Posty: 1510
- Rejestracja: 2006-03-19, 12:00
- Lokalizacja: Gdynia
- Kontakt:
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
Tam gdzie kończy się nauka, zaczyna się filozofia i tak było od zawsze.
Jeśli "naukowcy" nie byli w stanie wyjaśnić czegoś empirycznie, albo nawet jakimiś domysłami wtedy pojawiali się filozofowie i wymyślali.
Nawet dziś, naukowcy potrafią powiedzieć jak wygląda wszechświat (bynajmniej się domyślają:) ) Wiedzą jak się zaczął i do czego zmierza... Ale nikt nie ma pojęcia co jest za granicą wszechświata i co było przed jego powstaniem.
Tu właśnie wchodzi filozofia i wymyśla.
Troche twórczego myślenia nie zaszkodzi:)
Jeśli "naukowcy" nie byli w stanie wyjaśnić czegoś empirycznie, albo nawet jakimiś domysłami wtedy pojawiali się filozofowie i wymyślali.
Nawet dziś, naukowcy potrafią powiedzieć jak wygląda wszechświat (bynajmniej się domyślają:) ) Wiedzą jak się zaczął i do czego zmierza... Ale nikt nie ma pojęcia co jest za granicą wszechświata i co było przed jego powstaniem.
Tu właśnie wchodzi filozofia i wymyśla.
Troche twórczego myślenia nie zaszkodzi:)
Re: Manifest maturzysty (nie)informatyka ?
Ale po co to komu na uczelni technicznej? Zresztą filozofia to jeszcze pikuś - co ja bym dał za filozofię. Mi wcisnęli Socjologię i psychologię społeczną. Nudne to jak flaki z olejem, a pewnie nawet i bardziej. Do tego głupsze od obecnego ministra edukacji.
Ostatnio zmieniony 2006-06-15, 22:37 przez mina86, łącznie zmieniany 1 raz.
Zastrzegam sobie prawo nieanalizowania postów pisanych niepoprawną polszczyzną.
Post generated automatically by A.I. system code name ‘mina86’ in response to the previous one.
Post generated automatically by A.I. system code name ‘mina86’ in response to the previous one.